Miszmasz
Oddany bez granic
Żonkę miał miłą, z teściową też grzeszył,
Cóż, wdową była, jak mógł pocieszył.
Medyka(męty)...
Tu przekręty, tam przekręty,
Medyk ma i mają „męty”!
Cudze ganicie...
Choć, na co dzień nieźle grzeszy,
To bliźniego grzech ją peszy!
Na gderliwą
Nic to, kochany kwiatuszku,
Rzekł mąż do gderliwej żony.
Wieczorem na twoim brzuszku,
Też będę ci prawił androny!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.