Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Młodzieńcza miłość - roz. III i IV


Witam Was kochani i serdecznie pozdrawiam, życząc miłego popołudnia. Pięknie dziękuję, za sympatyczne komentarze i głosiki. Prezentuję dwa następne rozdziały, przy których mam nadzieję, nie będziecie się nudzić:)



Rozdział III

Minęły dwa lata a jednocześnie lata gehenny, którą Elżbieta musiała znosić, zważywszy na jej nieszczęśliwą miłość. Zbliżały się jej osiemnaste urodziny i choć powinny być wyjątkowe, dziewczyna nie przewidywała żadnych atrakcji, z nimi związanych. Ponieważ nie miała właściwie żadnych przyjaciół, a ci którzy za nich podawali się, nie można było na nich liczyć. Tak więc jak zwykle zostali rodzice i młodszy brat, a w zasadzie tylko ojciec. Obiecał dziewczynie, że te pierwsze pełnoletnie urodziny, spędzą na wycieczce nad wodą. Wycieczkę organizował zakład pracy taty, a okolica docelowa, była dość malownicza. Był to w zasadzie ośrodek wczasowy z domkami campingowymi, a także dużą świetlicą, w której organizowano zabawy i wszelkiego rodzaju imprezy. Dziewczyna była w miarę zadowolona, a i pogoda dopisywała. Tak więc miło ale i samotnie spędzała czas opalając się nad wodą, ponieważ ojciec zajęty był malowaniem, letniskowych domków. Nie wspomniał córce, że wycieczka nie ma charakteru rekreacyjnego, a raczej coś w rodzaju - przyjemne z pożytecznym. Kiedy już zbliżał się wieczór a wraz z nim powrót do domu, wspaniałomyślny tata obiecał córce niespodziankę - miał to być dansing, w znanym już dla niej miejscu. Jak obiecał tak zrobił, choć dziewczyna nie do końca była z tego zadowolona. Niby lubiła tańczyć, ale obawiała się wiadomego tam spotkania. Kiedy już dotarli na miejsce, ludzi było sporo, a i stoliki zajęte. W pewnym momencie, ojciec dostrzegł swojego znajomego z pracy, który to był w towarzystwie swojej narzeczonej, a także młodszego kolegi. Był tak miły, że zaprosił Elżbietę wraz z ojcem do stolika, a już po chwili młodszy kolega kolegi taty, poprosił dziewczynę do tańca. Miał na imię Rysiek i był nieco starszy od Eli. Nie był jednak w jej typie, aczkolwiek nieźle tańczył i na tym się skupiała. Cały wieczór ją adorował, choć nie robiło to na niej większego wrażenia – nie mogła zapomnieć o Witku, którego nadal darzyła uczuciem. Czas mijał, atmosfera fajna że czego chcieć więcej. Dzień urodzin dobiegał końca i choć w zasadzie udany, brakowało tego czegoś. Nazajutrz, kiedy to tata wrócił z pracy oznajmił córce, że oboje są zaproszeni do jego kolegi i narzeczonej, na jej imieniny. Elżbieta ucieszyła się, bo raczej nigdzie nie bywała, a ową parę nawet polubiła. Kiedy już nadszedł dzień imienin a Ela zaczęła się stroić, tata oznajmił że raczej nie pójdzie, bo źle się czuje - nie miał jednak nic przeciw temu, żeby córka poszła sama. Kupiła więc kwiaty a także niedrogi prezent i udała się, na proszone imieniny. Kiedy już tam dotarła okazało się, że Iwonka (tak miała na imię solenizantka) zachorowała i obecnie przebywa w szpitalu. Krzysiek (jej narzeczony) był sam w domu i jako dobry gospodarz, zaprosił Elę do środka. Poczęstował herbatą, podał jakieś ciasto i wino i wzniósł toast, za zdrowie Iwonki. Było nawet miło ale do czasu, kiedy to Krzysiek zapytał Elżbietę, czy zgodziłaby się z nim przespać. Dziewczyna osłupiała, a wręcz zaniemówiła – ona, która wciąż kochała Witka i nie uznawała seksu bez miłości, a w tym wypadku i zdrady kobiety, która zachorowała i leży w szpitalu – to było nie do pomyślenia. Jak on mógł – Pomyślała i zmierzyła faceta chłodnym wzrokiem. Na nic już nie czekając, wyszła oburzona i udała się w kierunku przystanku. Kiedy tak stała i czekała na autobus, miała dość czasu, aby przemyśleć zaistniałą sytuację. Nie mieściło jej się w głowie, że mężczyzna który zrobił na niej jak najlepsze wrażenie, potrafił jej coś takiego zaproponować. Nie dość że był gotowy zdradzić swoją narzeczoną, która notabene przebywała w szpitalu, to akurat jej zaproponował coś, z czym jeszcze nigdy nie miała do czynienia. Tak na dobrą sprawę, nawet obawiała się tego pierwszego razu. Była tak pochłonięta myślami, że nawet nie zauważyła jak podjechał autobus. W ostatniej chwili wsiadła, kupiła bilet i zajęła miejsce. Siedząc, patrzyła w szybę i analizowała swoje bezprzedmiotowe wyjście z domu. Tak rzadko miała okazję gdzieś się wybrać, a jak już takowa się nadarzyła, to nie wypaliła.


Rozdział IV

Mijały dni, tygodnie i miesiące, a Ela trwała w swoim uczuciu, niby w zawieszeniu. Nie mogła przezwyciężyć miłości, która przynosiła jej tylko ból i cierpienie. Zbliżały się wakacje a wraz z nimi nadzieja, na jakikolwiek wyjazd. Co prawda na wiele liczyć nie mogła, ale zawsze na krótki wypad do krewnych w góry, czy też do babci (mamy ojca) na wieś. Na początek zaplanowała odwiedzić dwie ciocie, które mieszkały obok siebie w tym samym domu, a nawet na jednym piętrze. Oprócz tego że ciocie miały swoje rodziny, z jedną z nich, czyli z ciocią Magdą, mieszkała też babcia (mama mamy). Okolica była piękna, a góry które było widać z daleka, dodawały uroku malowniczym zakątkom miasta. Ela lubiła te strony, aczkolwiek jeśli chodzi o pozostałych krewnych w tym mieście, nie traktowali jej z należytym szacunkiem – zawsze była dla nich, ubogą krewną. Jedyną osobą która nie traktowała jej po macoszemu, była babcia Zosia. Gdy któregoś pięknego dnia zjawiła się u niej, ta bardzo się ucieszyła a i Elżbieta nie ukrywała radości że ją widzi. Babcia zawsze miała dla niej czas, a także częstowała przysmakami, których Elżbieta w domu rodzinnym raczej nie uświadczyła. Ponieważ była środa a i zarazem dzień targowy, babunia poprosiła wnuczkę aby poszła jej po zakupy, typu, owoce, warzywa i nabiał. Elżbieta zawsze chętna do pomocy i teraz nie odmówiła. Wzięła listę zakupów, koszyk i dwie siatki i pognała na rynek. Ponieważ mieścił dość daleko od domu, postanowiła iść szybko aby babcia niezadługo musiała czekać na produkty, które potrzebne jej były do obiadu. Mijała po drodze sporo przechodniów, przechodziła przez ruchliwe ulice, a i zatrzymywała się przy cudownych i zadbanych ogródkach, w których rosło mnóstwo kolorowych kwiatów, a szczególnie miniaturowe goździki, których zapach rozprzestrzeniał się wokoło. Kiedy była już blisko, zaczepił ją jakiś facet mówiąc, że zna ją z opowiadań jej cioci i że bardzo mu się podoba. Przedstawił się jako Paweł lat 26 i prowadzący wraz z bratem, rodzinną firmę. Elżbieta była tak oszołomiona tym przypadkowym spotkaniem, że nie wiedziała co ma na to odpowiedzieć, a także zastanawiał ją fakt czy to prawda, że jej ciocia może go znać. Trochę go zignorowała, bo nie takie rzeczy były jej teraz w głowie, a poza tym, nie interesował jej żaden inny mężczyzna, poza Witkiem. Paweł jednak nie zraził się, a nawet zapowiedział, że przyjdzie po południu do cioci i wtedy będzie czas na dłuższą rozmowę. Po obiedzie, z resztą bardzo dobrym i z deserem, Ela wraz z babcią odwiedziły ciocię Wiktorię, do której to właśnie miał wpaść Paweł z wizytą. Gdy tylko weszły, zaraz ktoś zapukał do drzwi. Był to oczywiście Paweł, który dotrzymał słowa i przyszedł w odwiedziny aczkolwiek nie sam, lecz ze swoim bratem, przynosząc trzy bukiety miniaturowych goździków. Elżbieta bardzo je lubiła i nawet uśmiechnęła się na ich widok. Tak naprawdę, to przyszedł zapytać rodzinę Eli, czy mógłby z nią chodzić. Był przy tym tak nieśmiały, żeby nie powiedzieć fajtłapa, że dziewczynie nie spodobało się jego zachowanie. Okazało się, że nie tylko ona to zauważyła, a i jego brat również, który postanowił go zawstydzić i powiedział Eli komplement, co wprawiło dziewczynę w zakłopotanie a równocześnie w dobry humor. Obaj bracia, oczekiwali konkretnej odpowiedzi w wiadomej sprawie. Elżbieta zgodziła się tylko na jedno spotkanie, tłumacząc przy tym że nie będzie dojeżdżać na randki, bo nie jest miejscowa. Tak naprawdę, chłopak średnio jej się podobał, a poza tym nie jego miała w głowie, a raczej w sercu.



autor

Isia05

Dodano: 2016-08-16 15:45:50
Ten wiersz przeczytano 695 razy
Oddanych głosów: 16
Rodzaj Bez rymów Klimat Refleksyjny Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (14)

GabiC GabiC

Bardzo ciekawa opowieść.
Za chwilę będę czytała dalsze losy bohaterki tego
opowiadania.
Dziękuję Isiu, że zaglądasz do mnie.
Miłego dnia.
Pozdrawiam serdecznie:)))

Iris& Iris&

Witaj Irenko!
ach te serduszko...
uroczego dzionka:)

DoroteK DoroteK

szkoda, że nie dialogujesz, byłoby jeszcze ciekawiej
:-)

waldi1 waldi1

pięknie iusiu .. moja miła ..

filutek82 filutek82

Pani Isiu, niech się Pani na mnie nie gniewa, ale
lepiej Pani w krótkiej formie. Takie tasiemce, nie
są zdrowe dla Pani oczu i czytelnika. Styl
sprawozdawczy, pozbawiony weny twórczej.
Gdyby napisała to trzynastolatka, dałoby się jakoś
ocenić, ale z Pani doświadczeniem, słabiutkie to
opowiadanie.
Dziwię się zachwytom poprzedniczek, ale może kobiety
inaczej wczuwają się w treść życiorysu Eli.
Skąd się wzięła we wznoszonym toaście Iwonka, jak
narzeczona chłopaka, która przebywała w szpitalu,
miała na imię Basia?
Nie musi się Pani zgadzać z moją opinią, ale ona nie
jest złośliwa, a przyjacielska.
Pozdrawiam.

Mms Mms

Ale się porobiło:)

Ola Ola

Ciekawe jak dalej będzie
Pozdrawiam Isiu:-)

anna anna

ciekawe- czekam na ciąg dalszy

AMOR1988 AMOR1988

Pięknie się zaczyna dalsza historia

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Akcja powoli się rozkręca. Ciekawe jaką rolę w życiu
Eli odegra Paweł?
Pozdrawiam :)

Ewa Kosim Ewa Kosim

rozkręca się, z ciekawością pochłonęłam, czekam na
dalsze części,
tylko mam problem, bo wyjeżdżam i nie wiem czy będę
miała dostęp do internetu:( ale po powrocie będę się
delektować:) pozdrawiam serdecznie:)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »