Modlitwa
Czasem pragnę, abyś zabrał mnie
zamiast Jego
Nie wart jestem…
Nie chcę już, zabierz mnie
Daj mi choroby, które dręczą ludzi
daj mi wiariactwo, które ich pęta
Ja się postaram wytrzymać jak najdłużej
Choć osiłkiem nie jestem
Ale dam z siebie wszystko.
Nie wierzę, aby ktoś mógł
mnie jeszcze kochać
Ja Kocham po dziś dzień
Co dzień czuję ten ból
Twoje lodowate słowa
Czuje wewnątrz ciała
Ból trawionych wnętrzności
To już tyle trwa
Nie chce cofać czasu
Nie chce gwarantować
Obiecywać, przepraszać…
„Kochanie wybacz, to znowu prawdziwy
Ja”
Pozwól mi odejść
Wszystko czego się tknę w proch się
zamienia.
Panie zabierz mnie gdziekolwiek, proszę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.