Modlitwa do Ciebie
Ogarnął mnie strach
Jak bezgwiezdna noc
Gdy tylko tak patrzyłaś
I odeszłaś
Zgasły ostatnie płomyki
samotność zabija mnie
Gdy tak odchodzisz
Bez słowa
Przyjażń...?
Serce biegnie za Tobą
Wyciąga me ręce
Jak bezbronnemu dziecku
Przytul mnie
Nie odchodz
Nie zostawiaj tak
Przytul do piersi
Przytul
Zaśnij mnie na chwile
Lub na wieki
I przyjm Panie
Choć wiary brak
Bez miłości
Bez nadziei
Bo miłość odeszła
A nadzieja nie przyszła
Modlitwa jak me serce
Zamiast bić już tylko drga
Czy usłyszysz
Ten krzyk ciszy
Czy obcym Ci
Jak ja Jej
Czy też odwrócisz
Oblicze
I odlecisz samolotem
Do nieba
Bo tam spokój
Bez łez
Łatwe życie
Tyś uczył mnie kochać
Tyś dał mi nadzieję
Dziś jej brak
Jak miłości do Ciebie
W Niej Byłeś odbiciem
I dowodem istnienia
Moja dłoń miała sens
Ocierając jej łzę
Nie każ patrzeć
Jak dla tej świętości
Cnoty tracą wartość
Bo ja stracę siebie
Na samotność Twego Syna
W godzinach lęku
Proszę nie doświadczaj
A jeśli taka Twa wola
Daj hiobową wiarę
Daj hiobową mądrość
i przekonaj że to ma sens
i zwróc szczęście
Jak zwraca się wolność
Więżniowi
Któremu jedynym ratunkiem
Jest śmierć
Dla Tej która Była i świat był i wiara była...jest reszta czyli nic.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.