Modlitwa do Ojca
Pochmurnie czoło zmarszczki nastroszyło
W duszy to dziwne uczucie się zrodziło
Tak jakby pustka, lecz coś głębszego
To mroźne przeczucie, że było coś złego.
O grzechu zamysłów snuję tysiące
Niech wali się świat, niech zgaśnie
słońce
Tylko spokoju dusza moja woła
O litość o miłość i Ciebie Panie woła
O Twą rękę, co pobłogosławi,
A od złego, ciemności zagubionych zbawi
Nie równaj z ziemią
Nie prochem, marnością,
Lecz wesprzyj nas Ojcze Swoją
łaskawością
Okaż jak wielkie miłosierdzie w Tobie
A strach mój niech zagładą nie będzie
A miłością w Tobie
Skieruj mój Władco oczy Twoje święte
A na ludzką postać ześlij dobra wszelkie
Nie pozwól wyginąć, tym, co Ciebie
żebrzą
Bądź nam Opoką i Stałością trzeźwą
Niech widzę ten świat,a Ciebie oglądam
Niech nicości dostąpię a w Tobie się
zbawię
Niech grzech nie zabije
Bądź mi Ojcem i przebacz o Panie...
Bo wiem, że upadam i ciężko mi się podnieść... ale nie chce dotknąć dna - tego najgłebszego... Panie pomóż proszę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.