Modlitwa do urojeń
Bo kiedy oczy me przyćmiewają urojenia...
Moje boginie, moje władczynie
Wy, które nadajecie życiu memu barwy
Dajcie mi jeszcze chwilę radości
Podarujcie wieniec marzeń
nieograniczonych
Moje najdroższe, jedyne, prawdziwe
Uśmiechnijcie się do mnie raz jeszcze
Wyciągnijcie ku mnie swe dłonie złociste
Oplećcie wstęgami kojących złudzeń
Tak bardzo mi brak was w życiu mym
Byłyście nawet gdy brakowało sił
Nie odchodziłyście wraz z wiarą ulotną
Trwałyście wciąż u mego boku
Urojenia! Me Królowe!
Szczęście me ucika już za wami
Świat realny chce mordować
Wszystkie barwy swe utracił
Urojenia! Proszę szczerze
Rady dać nie mogę wszystkim
Prawdziwości ja nie ufam
Wróćcie do mnie! Pragnę tego!
Urojenia! Zabierzcie mnie z
rzeczywistości!
O nic więcej nie chcę prosić
Chcę znów mieć was w swojej głowie
Z wami żyć umiałam w zgodzie!
... łatwiej jest mi odnaleźć siebie w tym świecie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.