Modlitwa matki
Wiersz kontrowersyjny Pamiętacie może film „Siedem dusz”?
Dzień odsunął mrok nocy, rośliny
obudził,
promień słońca popieścił bladą twarz
dziewczyny.
Pan Bóg zdrowie rozdzielił nierówno wśród
ludzi.
Ona ma chore serce, wargi często sine.
Stwórca przyjmie jej duszę, ziemia wchłonie
kości,
gdy nie znajdzie się dawca, ktoś ze
zdrowym sercem.
Osoba z martwym mózgiem, bo duch ją
opuścił.
„Niech się stanie!” Wyrzekła te słowa
bluźniercze.
„Niech Tanatos zabierze członka
społeczeństwa,
który szczęścia już zaznał, swój wkład w
padół włożył.
Oby nić jego życia jak najszybciej
pękła.
O to tylko, nic więcej, proszę ciebie
Boże.”
O co modliłaby się matka w powyższej sytuacji? O własną śmierć? O zgodę krewnych dawcy na transplantację? O śmierć człowieka z odpowiednim sercem? Odpowiedzcie szczerze.
Komentarze (170)
modlić się o śmierć dla życia,
zgoda jest, gorzej ze zgodą
na zgodę.
Dobrze Cię widzieć przy piórze
Pozdrawiam serdecznie
dobrze Cię widzieć
Organy do przeszczepów pobiera się od wyłącznie żywych
ludzi. "Śmierć mózgu" to wygodna terminologia
niepotwierdzona badaniami naukowymi. Orzekanie to też
"dyskusyjna procedura"
Jednego się pozbawia życia, żeby ktoś inny mógł mieć
szansę.
Nie oceniam ludzi uwikłanych w tą technologię.
Pozdrawiam Sławku.
Matka. Nawet, jeśli w desperacji „O śmierć człowieka z
odpowiednim sercem...” Czy taka modlitwa była by
szczera? Nie potępiałbym. Zrozumiał.
przeczytałem. nie koja bajka, nie moje klimaty. na
pewno do tego wiersza nie wrócę. plusa zostawiam :)
Jeśli sytuacja jest nagła, decyzję trzeba podjąć
natychmiast: ratować osobę, która ma większą szansę
przeżycia! Wiersz wzrusza, ale skłania też do
przemyślenia życiowych wyborów... Pozdrawiam :) B.G.
Sławek, za umiejętność Twojego pisania stawiam + masz
to "coś" Natomiast z treścią wiersza się nie zgadzam.
Jestem matką córki, która ma przeszczepione serce, już
prawie cztery lata żyje dzięki dawcy. Nigdy nie
modliłam się o czyjąś śmierć, lekarz kazał czekać na
telefon, więc czekaliśmy. Zadzwonił mój telefon,
byliśmy w szoku, szybka jazda do Wa-wy. W Aninie
przyjął nas dr.Grzegorz Religa syn Zbigniewa,
wstał z krzesła, wysoki, trochę pochylony, nawet głos
ma taki sam jak ojciec, pomyślałam. Pan doktor,
powiedział nam rodzicom: proszę jechać do domu, nie
ma sensu czekać, jutro proszę zadzwonić po godzinie
10-tej, wszystko będzie dobrze. Następnego dnia
pojechaliśmy do pracy, o godzinie 9-tej zadzwoniła
córka, byliśmy zaskoczeni i szczęśliwi. Tak jakoś
chciałam Ci opowiedzieć naszą historię. nam się udało,
inni umierają, nie doczekawszy przeszczepu. Napisałam
wiersz "Dwa Serca" treść jest zgodna z moim sumieniem,
modlę się o dawcę, była to szesnastoletnia dziewczyna.
Serdecznie pozdrawiam:)
Smutny wiersz Sławku.
Namalowałeś obraz,
który dotyczy wielu osób
borykajacych się z chorobą.
Ich wiara w lepsze jutro jest wielka, ale czy zawsze
realna?
Można by powiedzieć, że wszystko w rękach Boga. O co
modliłaby się
Matka? Na pewno nie o śmierć dziecka, ale trwałaby
przy nim do końca i wierzyła w uzdrowienie.
Coś wiem na ten temat. Pozdrawiam
Dawca, którego narząd został pobrany do transplantacji
i w ten sposób uratował komuś innemu życie, jest godny
upamiętnienia. On/ona i/lub jej/jego człowieczeństwo.
Czy ktoś, kto oczekuje na ten dar (ratunek) lub
jego/jej bliski może się tak, jak napisałeś, modlić,
nie tracąc swego własnego człowieczeństwa?
Nie wiem. Takie pytanie mogłoby być uznane na miarę
innego: "być albo nie być". Modlę się, nawet w taki
sposób, bo nic innego już nie mogę zrobić dla mojego
syna/mojej córki. Obawiam się, że bywają jeszcze
gorsze dylematy moralne, niż ten właśnie, związany z
transplantacją. Modlę się o ratunek dla mojego dziecka
(męża), co bardzo często (przy przeszczepie serca
zawsze) wiąże się ze śmiercią kogoś innego.
Pozdrawiam.
No tak... Serce to taki organ, którego dawca nie może
żyć po jego oddaniu. Ale ludzie na swoje potrzeby
praktykują małą obłudę. Myślę, że 99% matek w takiej
sytuacji modli się o to, by znalazło się odpowiednie
serce i nawet nie zastanawia się, że tym samym prosi
Boga o czyjąś śmierć...
@Agrafka
Rozumiem Twoje objekcje. Treść wiersza nie wyklucza,
że dawcą nie mogłaby być matka dziewczyny.
Nie rozumiem tego co napisałeś.
Myślę, że matka w takiej sytuacji modliła by się
najpierw o swoją własną śmierć, gdyby jej serce mogło
być odpowiednie.
Myślę, że nawet sobie nie wyobrażamy, jakie męki musi
przechodzić rodzina, która modli się... w zasadzie o
co? O czyjąś śmierć? Nie wiem, nie rozumiem, po co tam
ten Tanatos - bardziej patetycznie? Członek... (w
kontekście pobierania organów od dawcy). Zastanawiam
się nad tym wierszem, ale nie rozumiem go, wybacz.
Możliwe, że po prostu przestałam rozumieć wiersze.
Bardzo bolesny wiersz, Jedni muszą umrzeć, żeby inni
mogli żyć.Ciężkie, bolesne przeżycie dla matek.
Pozdrawiam serdecznie Sławku.
Dramatyczny, tragiczny,
poruszający wiersz,
a dalej za Krzemanką.
Dobrego dnia Sławku!
Mam świadomość, że w komentarzu odbiegłam trochę od
wiersza, w którym mowa o młodej dziewczynie, a nie o
kilkuletnim dziecku, ale to nie zmienia tego co myślę
o modlitwie matki. Pozdrawiam:)
Smutny klimat wiersza...w tym wypadku musi ktoś ze
zdrowym sercem umrzeć by drugi z tym sercem mógł
żyć...smutne.Pozdrawiam Sławku.