Modlitwa Wieczorna
Przed Nim wnętrze otwieram
Wołam zachodami słońca
Krzyczę zgłoskami życia
Czasami milczę pustką serca
Patrzę w niezapatrzone
Śpiewam bezdźwięcznie
Ręce składam w gesty
Niepojęte
Słowa płyną jak rzeka
I już jestem w mojej świątyni
Miejscu spotkania
Cisza mój Bóg i ja
Wieczorne spełnienie
W litanii bez słów
On melodię podaje
Wieczornych pacierzy
Psalmów z życia splecionych
Migawka stara chata kobieta
Usta mówią lecz cisza zupełna
Teraz czuje to samo
Jak ona przed laty
Moja świątynia mój Bóg i ja
Stara kobieta i chata
Słońce czerwienią się modlące
Cisza idź kochaj a potem rób co
chcesz…
Modlitwa wieczorna
Teraz rozumiem
Świątynia mój Bóg i ja
Stara Kobieta chata i cisza…
Komentarze (1)
Bardzo ładny wiersz. osobisty i prawdziwy. mozna sie
nim modlić...