Mogiła Heli z Kobylina
Pamięci zgładzonych bez przyczyny Ku czci sumień, którzy do tego dopuścili Oby ich dusze nie zaznały spokoju…
Ojcze patrzę i cierpię, nawet chcę
zrozumieć.
Czemu smutek kolebie moją duszą ciągle?
Skąd tak dużo losu, w tak malutkim ręku?
Nie wiem czemu dziś nie słuchasz?
Kiedy Tobie nucił pieśń naród wieczny?
Rankiem zmywał z czoła trud i budował
lepszy świat.
Teraz jesień wrzyna się w najskrytszy serca
szept,
Tylko tyle słuchać tu, reszta kruszy się o
stal –
Widać beton stąd i mur, dookoła pełno krat.
Próbowałem wziąć na siebie wielki trud
tłumaczenia dzieciom,
Jednak nikt nie wierzył mi, że to zoo, to
właśnie my.
Całe ciało pełne ciał, rześki promyk słońca
wpadł
Rozjaśniając ręce Heli, włosy barwiąc,
których nie ma,
No i oczy, tak złociste, jak aksamit w
sklepie wujka.
Ona myśli, ze zostali tutaj chwilkę, tam
gdzie ciocia i dziadkowie
W pierwszym rzędzie ustawieni, idą rampą ku
losowi.
E…, dzieciństwo nowe nasze, jak z
obrazka wymyślone.
Jestem – kwiatek pośród rosy, a ta
rosa mnie przygniotła.
Zamiast tulić i pokrzepiać gniecie kwiatki
mego życia,
Wciąż odpada jakiś płatek.
Nie rozumie tego Hela…!
Tak ją mocno trzymam ręka, stulę rękaw do
swej dłoni.
Ciągle słyszę tylko o tym, że Kobylin stoi,
piękny i wrócimy…
Rano znowu kogoś wiozą, za budynek, za
lampiony
Dół wczoraj kopany, także dla nas
przeznaczony…!
O mój Boże, O mój Panie usłysz me wołanie.
Nie każ później mych oprawców, daj mi żyć,
ja kocham życie.
Ześlij swych aniołów miry, niech odpędzą
wilków stado.
Boże…Boże… Nie milcz dzisiaj,
nie dziś proszę…To wołanie!
To mogiła, o mój Boże, Hela wciąż jest w
Kobylinie.
Idzie ze mną do tej groty, jak mam myśleć o
uliczkach?
Ona woła i mi pokazuje skrawkiem wychudłej
dłoni…
Tam jest wujek, co ma fajer, piękne wełny i
aksamit,
Ten, co kupił wczesną wiosną piękną suknię
z koronkami.
Nie…! Ja nie chcę jej tłumaczyć, o
tym wszystkim
Co nas czeka, nieuniknione nadchodzi
…?
Idźmy dalej w tej kolejce, a Ty Panie mój
zaczekaj,
Aż dojdziemy. Tak po cichu, cichuteńko
wprost do Ciebie.
Ziemia nam spod nóg się wymknie,
Zdobędziemy pióra złote.
I tą dróżką pośród chmurek przybędziemy
wprost do Ciebie
Hela ma dziś urodziny, złożysz Panie jej
życzenia i rodziców tam odnajdziesz.
Przecież sama się nieboga pośród nieba bram
i tronów,
Tylu ulic i zakrętów, no i jerozolimskich
domów,
Kręcić się nie może.
Przecież wiesz, że ona z Kobylina,
Przecież wiesz mój Boże….!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.