w moim ostatnim domu panowało...
ściany pękały powoli i regularnie
co miesiąc dzwonił telefon (pani
Krystyna z gazowni)
czytając o Marku Winicjuszu nie wierzę
już tak głęboko w zmartwychwstanie;
wierszoroby potrafią zniszczyć i zabić
dla sztuki, a ja tylko kocham ziemię
w szczeliny wplata się winorośl. dziwne
uczucie - coś ciągle szeleści i szepce jak
bomba
atomowa dzwonek telefonu
quo vadis? nie wiem. ktoś przez
telefon chciał powiedzieć, że
nie zakręciłam gazu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.