MÓJ ANIELE
To taki żarcik ironiczny dla żony napisany 5 lat temu ....
Przeżyłaś na świecie pięćdziesiąt dwa
roki
Dlatego tu stawiasz niepewne już kroki
Cieknie ci z dołu i też cieknie ci z
przodu
A niema to wcale dzisiaj smaku miodu
Widać już fałdy z każdej twej strony
To wizerunek mej własnej jest żony
Lecz za to nadmiaru masz całowania
I dużo ach dużo miejsca do kochania
Krysiu jedyna złotko me drogie
Co ja też z tobą sam zrobić mogę
Chyba przewalić i raz wymłócić
Potem do góry na komputer wrócić
Ty zaś spać się położysz w rozkoszy
A do zaśnięcia nie trzeba ci noszy
Tylko „jaśka” i trochę
ciemności
By rozprostować swoje stare kości
Rano wstajesz cichutko do pracy
Mnie słodko głaszcząc po glacy
Jadąc rowerem znów do Nagaby
Tam mu harują same durne baby
I tak harować lat będziesz wiele
Biedny mój skarbie słodki aniele
Bo to na wieki masz ty przypisane
Aby zapieprzać jest zakodowane
Tak solenizantko życie przeleci
Obrabiając męża i dwoje dzieci
Nie masz ni chwili odpoczynku
Przy mężu córce i swoim synku
Kopnij w ten orczyk i poleź w góry
Za sobą pozamykaj mosty i mury
Zostaw mężula i dziatki też swoje
I ruszaj do górali znów na podboje
Bryś Andrzej
Komentarze (2)
Twoja żona musi być bardzo fajną kobietą z OGROMNYM
poczuciem humoru ;-)
Jak dla mnie - mało sympatyczny wiersz, pełen pogardy
i braku szacunku dla kobiety. Nie oddam swojego głosu.
Żenujące wersy.