Mój aniele...
Nagle - cień mglisty przemknął po trawie
i łopot jakiś rozbrzmiał nad sadem.
W perłowym zmroku,
wśród kwietnych drzew
zalśniło oko z kryształu.
I cichuteńko, dyskretnie, pomału
złota poświata do sadu wpełzła.
Oczy przymknęłam.
Niech myśli, że nie znam,
że go nie widzę...
Jeszcze do końca nie stulił skrzydeł -
pióra na brzegach złotem płoną,
a on udaje, że go nie ma.
Noc już się zbliża,
zaspana, senna...
Może byś tak wystudził
te rozpalone pióra,
może choć raz
dotknąłbyś tak,
bym słodycz twoją
wreszcie poczuła.
Może byś troszkę
mnie poprzytulał?
Mój Aniele...
Komentarze (12)
Pieknie:)
ładnie i zaskakująco :-)
Przepiękny. Potrafisz pobudzic wyobraźnię. Pozdrawiam
Już wiosna Aniele poczuj jej ciepło na swoim ciele
,wiersz lekkim słowem napisany.
Przytuli anielsko...
Powinien
lecz cóż :)
pozdrawiam:)
Anioł bardzo realny:)
Pozdrawiam serdecznie!
Widać że to Anioł z przytuliska
i przytulanie, to w jednym trwanie...
już go nie kręci
Pozdrawiam serdecznie
Witaj Anulko!W objęciach takiego Anioła na pewno można
znaleźć spokój i ukojenie...Pozdrawiam:)
Piękny:) Pozdrawiam
Moj aniele ,poydrawiam
Bardzo ładny wiersz, pewnie Anioł za bardo obrósł
piórka,
poprawi się, pozdrawiam Anulko