Moj Aniol Stroz
Noca w półśnie widze
jak omam moj sie snuje
po rzece kroczac we mgle
miliony ludzi ratujac.
I podchodzi do mnie duch moj
Tak blisko mnie, ze az bez tchu
Pyta czy go potrzebuje
A ja - z myslami sie bijac
slowami oponuje,
ze "Nie"
"Nie potrzebuje"
Pochylajac sie nade mna
spojrzeniem przenika
galke oczna, wzdloz twarzoczaszki
przez szyje tetnica
do serca wnika.
Wbija sie w serce,
dom sobie znalazl!
Wyrywam sie, krece
bije sie w piers!
Wyjdz prosze, nie chce
dam rade, odejdz!
I tak wyproszony,
zamyka oczy,
smutny,zgaszony
z powrotem odchodzi.
W otchlani potrzeb,
glebokiej wody brodzi.
Natomiast Ja
wiecznie z Bogiem walczac
gubie sie bardziej
ostatkiem sil przeczac
ze dam sobie rade bedac
samą bez Boga swego,
czy stroza - ducha pieknego!
Lecz przed snem rozmyslajac
marze i mysle o Gabrielu swym
nie wiedzac, iz czynie tym
nawolywanie ku Niemu
A On w odzewie sie zjawia
pukajac do serca, spojrzeniem namawia.
A ja kolejny cios nam zadaje
na przekor,
bo taką zawistna
z dnia na dzien
coraz bardziej sie staje.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.