Mój ocean
Pewnego słonecznego dnia,
Przy skwarze upalnego słonca,
Wkroczyłam do chłodnego oceanu...
Powoli zanużałam swoje ciało w jego
głębie..
Czułam dreszcze nagłego zimna,
Tak błogo mnie ogarniajacego.
Delikatny szum oceanu zawrócił mi w
głowie...
Był spokojny,ale coś mnie w nim
przerażało...
Teraz jednak to się nie liczyło.
Moje cialo,dusza,serce...
To wszystko należało do oceanu,
Tego,który mnie przerażał,
O którym nic nie wiedziałam...
Jednak należałam w tej chwili do niego..
Nie chciałam niczego więcej...
Uczucie tego,jak mnie ogarniał..
W końcu zostałam pochłonięta przez
ocean...
Jego głębia,tajemniczość,jego
nieustępliwość...
Zarazem jego czułość,opieka,wewnętrzne
ciepło...
Należałam już tylko do niego!!!
I było mi z tym dobrze...tak bardzo
dobrze...
Słońce już dawno schowało się za
horyzontem,
Ja jednak nadal byłam przy nim...w
nim...
Nagle się zachmurzyło,zaczęło padać...
Chciałam się wyrwać z głębin, jednak nie
mogłam..
I chyba tak naprawdę nie chciałam...
Wiedziałam,że nic mi się nie stanie.
Uderzyła błyskawica..w jego,teraz jakże
bezbronną,taflę...
Na mojej twarzy pojawił się uśmich.
Usłyszałam Twój głos.
To nie był ocean!
Nie było upału!!
Jednak tam gdzie patrzyłam byłam ja!!!
Było mi tam dobrze,bezpiecznie,miło...
Pozwól mi tam spojrzeć jeszcze raz...
Pozwól mi spojrzeć jeszcze raz w Twoje
oczy...
dla Ciebie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.