Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Mój ojciec i kary




Mój ojciec nie mógł żyć bez zajęcia.
Mawiał - po to ma dwie ręce
i jeden tyłek, by wiadoma była proporcja.

Raczej nie rozkładał jej prawidłowo.
Mało kiedy siedział. A kiedy już siedział,
to nie bezczynnie, ale po to, by planować
następną, niezbędną pracę.
Pracoholik bez pragnienia,
by było inaczej.

Oczy jak samozapłon.
Paliły mu się
łącznie z wypalanym papierosem
do roboty i przy robocie.
Swoich inteligentnych
ośmiu godzin też bynajmniej
nie odfajczał.
Nie potrafił niczego spartaczyć.

Zapowiadało się, że czeka mnie spartańskie
wychowanie – lecz jak tylko zaczęłam
chodzić do szkoły, szybko przekonałam się,
że zostawi moje sprawy w moich rękach…
i to było wszystko. Nic więcej.
Ufał, że dam sobie radę.
I ten jego swoisty luz w sprawie,
sprawił, że stałam się
aż nie do wiary - sama z siebie - bardziej przejęta.

Ojciec miał niebieskie oczy
skore do śmiechu najszczerszego pod słońcem.
Nawet, gdyby rozpruły się chmury,
moglibyśmy je zszywać nicią porozumienia.

Kiedyś wezwali go do szkoły.
Była uwaga w dzienniczku i sprawa wyglądała poważnie,
a w sprawach lekkiego kalibru zwykle fatygowała się mama.
Już sam fakt, że tym razem szedł ojciec,
podnosił przewinienie w randze….
Przyszedł. Widziałam z daleka jak wita się z nauczycielką.
Smukły, przystojny, elegancki.
Rozmowa trwała, a ja umierałam ze strachu.
Cóż, zawracanie tyłka wiecznie zajętemu rodzicowi,
sama uznałam, że zasługuje na karę, gdy tymczasem…
Pogawędka trwała w najlepsze, w tonie wydawałoby się
całkiem przyjemnym. Ba, gesty wskazywały
na rodzaj rozbawienia, na koniec były uśmiechy i uprzejmości.
Kto by pomyślał... Kto zrozumie dorosłych?

Wtedy ze szkoły wracałam z ojcem.
Spoglądał na mnie, jak gdyby nigdy nic.
Bez urazy, nijakiej pretensji, zgorszenia w głosie.
Dziwne. Kary też nie wymierzył. Żadnej.
Miał przecież powód, a sprawy nie drążył.
Tak. Mój ojciec był ojcem
w innym, jakby nierzeczywistym wymiarze.

Może uznał, że samo czekanie na karę,
jest już wystarczającą karą?

Żałuję, że w porę nie spytałam
- w porę, kiedy jeszcze tak wiele pamiętał...




















autor

marcepani

Dodano: 2019-07-15 16:40:31
Ten wiersz przeczytano 1045 razy
Oddanych głosów: 24
Rodzaj Monolog Klimat Refleksyjny Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (20)

AMOR1988 AMOR1988

Zdaje się że to bardzo osobisty wiersz.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Może nauczycielka mu wpadła w oko ;)
Zrozumiałam, że tata ma obecnie Alzheimera.
Ciepły wiersz.
Pozdrawiam.

@Najka@ @Najka@

Bardzo fajna proza-ojciec super...miłego dnia.

jastrz jastrz

Też jestem ojcem i mogę powiedzieć, że karanie to
diabelnie przykra i trudna rzecz.

tomasztomasz tomasztomasz

pięknie się ten tekst czyta przed zaśnięciem - miłych
dla Ciebie snów...
plus

graynano graynano

Bardzo ładna opowieść o mądry ojcu. Pozdrawiam ☺️

promienSlonca promienSlonca

Witaj.
Z zainteresowaniem i przyjemnością, przeczytałam
tekst.
Pozdrawiam.:)

Joe Brzask Joe Brzask

Fakt - jak wspomniał Valanthil tytuł obiecuje wiele, a
tu... całkiem dobry pogodny wiersz, z lekką nutą deja
vu ;)

... bardzo mnie podoba się. :)

anna anna

niezwykłe wspomnienie o kochającym ojcu. Ja też mam
same dobre wspomnienia o rodzicach.

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Szczęśliwe są dzieci które mają kochających mądrze
rodziców.
Ciepło i uczuciowo o ojcu.
Refleksyjna puenta.
Miłego wieczoru Marcepani.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »