Mój pierwszy pocałunek
Niuśka mi się zwierzała
jak się poraz pierwszy
z chłopcem pocałowała...
właśnie piszę o tym wierszyk.
Miałyśmy wtedy po 16-cie lat,
gdy pocałunek „zaliczyła”
więc mi mówiła – co i jak
i troszkę jej zazdrościłam.
Ale mnie to zaniepokoiło,
gdy mi się zwierzała,
że tak jej fajnie było
iż prawie omdlewała.
A kiedy już „dorosłam”,
w dolnośląskie wyjechałam,
gdzie urzekła mnie wczesna wiosna
i miłego chłopca poznałam...
na jego pocałunek
śmiechem zareagowałam,
bo sobie Niuśkę
nagle przypomniałam.
Mówiłam: jeśli ta rezolutka omdlewa,
to ja chyba zemdleję
więc pocałunku bać się trzeba...
a tu... nic się nie dzieje!
W to popołudnie letnie
młodzian co poczuł się nieswojo
ubawił się setnie
opowiastką moją.
W 1958 roku to się działo,
gdy miłość platoniczna królowała,
i listy piękne się otrzymywało
a dziewczyna była... szanowana.
Komentarze (1)
Infantylny wstęp odrzuca.
Nie ma znaczenia, czy te wydarzenia miały miejsce w
1958, czy 1236 roku. W tle tej opowiastki tkwi
głębokie moralizatorstwo (teraz to niby nikt się nie
sznuje???) i napiętnowanie ,,obecnych". Na nie.!