Mój przyjacielu.
O mój klonie tak dumny jesienią,
w barwy złota podparte czerwienią.
Stroisz liście swe w kolor purpury,
i Ty nigdy nie jesteś ponury.
Zimą szatę puchową odziewasz,
i przepięknie wyglądasz w tle nieba.
Wiosną serce Twe budzi nadzieję,
i wraz ze mną wiosną się śmiejesz.
Nieraz latem w Twym cieniu płakałam,
wszystkie żale po cichu wyznałam,
o policzek otarłam się korą,
i na powrót stawałam się sobą.
A dziś przyszli ludzie okrutni,
broń ich zęby szczerzyła tak smutnie.
I zadali Ci cios ostateczny,
a Ty Klonie miałeś być wieczny.
Stałam z boku i cicho płakałam,
z Twojego wnętrza kropla żywicy nie
spadła,
Ci okrutni mówili żeś martwy,
a Ty byłeś po prostu uparty.
Dumny w ostatniej minucie trwania,
barbarzyńcy nie zobaczą płakania.
Komentarze (6)
Bardzo poruszający wiersz, bo jestem naprawde
sentymentalna jesli chodzi o jakies drzewa, rosliny,
miejsca przy których spędziłam wazne momenty życia..
Bardzo dziękuję w imieniu mojego ukochanego Klonu. On
był naprawdę,i zawsze zostanie w mojej pamięci.
oj dlaczego ... nikt nie pyta... przyroda to nasz
swiat
Pozdrawiam :-)
Witaj...bardzo ladny opis przyrody w roznych porach
roku i milosci do klonu
Sara! jak Xeno1, też mam sentyment do drzew, ładnie
opisane.
piękny wiersz ..