MÓJ SĄSIAD BIMBER PRZEMYCA O...
niepozornym blasku księżyca
Mój sąsiad bimber przemyca.
Bardzo ostrożnie wręcz to robi,
Płyn magiczny do butelek sposobi.
Z wielką dokładnością je zakręca.
Przeciera oko. Wypada mu rzęsa.
Taki jest już strasznie zmęczony!
Przypomina mu się głos żony:
„Pamiętaj skarbie, moje wielkie,
zostaw i dla nas jedną butelkę,
a resztę wszystkim sprzedaj,
tylko po wysokich cenach!”
Tak też jak żona jego chciała,
Została dla nich sztuka mała.
W domu mają trochę cukru,
Ale do pracy wezmą się jutro!
Bo Franiu skończył dziś pracę!
Dziś przelicza sąsiad zyski,
Aż jemu i żonie ślinią się pyski.
Potem zwycięsko pije bimber
I zakańcza dzień ten hymnem:
„O wielki ja Franek!
Ileż ja dziś narobiłem baniek!
Mam głowę do interesów,
Robię wszystko pomału, bez stresu!
Na spokojnie bimber tworzę!
A później go po mieście rozwożę!
Lalalalala!” ;)
hehe ;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.