Mój urlop
Już zegar czas mi wyznacza
Pakować się przyszła pora
Walizek tuzin w koło otacza
A ja nie mogę się z tym uporać.
Mą całą szafę przewracam w mig
Pakuje też me ozdoby
Ogarnął mnie chyba jakiś bzik
Będę mieć urlop odlotowy.
I stos spodenek,ciuchów moc
No i ten płyn od poparzenia
Potrzebny jeszcze chyba koc
Nie ma tu nic do odłożenia.
I niby wszystko jest już OK
Radością w końcu tryskam
Nagle trachnęło coś-o jej!
Rozdarła się moja walizka.
Samolot już gdzieś w górze lśni
Niech wszystko grom pochłonie
Mój bilet wciąż za lustrem tkwi
Ja siedzę w słońcu,lecz na balkonie.
...tak to już jest z kobietami...
Komentarze (5)
dawno temu ten wiersz napisany... ale miło podpatrzeć
jak to jest z naszym "planowanym" urlopem
pakowanie mały stres..walizka rozwalona a urlop na
balkonie..też dobrze...a kto kasę za bilety zwróci...
fajny klimacik, odpoczywaj i pisz. pozdrawiam ciepło
:)
I tak bywa. Lekko napisany wiersz.
dobrze ze jest słonce :) ja na tarasie :)pozdrawiam