MÓJ WŁASNY POGRZEB...
To przez nich się stało...oni doskonale o tym wiedzą... Wiersz dla tych, co życzyli mojej śmierci...udało im się, bo umarłam wewnętrznie...
Przyszłam na własny pogrzeb, stanęłam obok
Ciebie Kochanie.
Patrzyłam na trumnę, a w niej moje ciało i
całe mniemanie.
Rozejrzałam się po zebranych, wszyscy w
czerni i smutni...
Teraz? A wcześniej byliście tacy dzicy i
OKRUTNI...
Podeszłam do trumny, ładnie mnie
ubraliscie-w błękitną sukienkę...
spojrzałam na rękę...
Jeszcze widniały blizny zadrapań po żyletce
i nożu...
Zauważyłam pierścień, który Kochanie
znalazłeś dla mnie w morzu...
Ksiądz zaczął mszę, organista smutno
grał.
Byli wszyscy których znam, lecz nikt sie
nie śmiał...
Och, mama moja jak bardzo płaczesz...Pytasz
czemu to zrobiłam?
Wiele jest powodów.Po prostu sie
zagubiłam...
Usta mam jakieś sine i cała blada
jestem...
Jaki ten Kościół jest teraz dziwnym
miejscem.
Wszyscy płaczą, a mnie strach ogarnia, oczy
patrzą, usta drżą...
Podszedłeś do trumny, pocałowałeś, ująłeś
rękę mą...
Pochylam się i patrzę na Ciebie, nie
wierzę...
Ty płaczesz...spoglądasz smutno w pełnej
mierze.
Odchodzisz, podtrzymują Cię...tak Ci
słabo...
Teraz TY Kochana PRzyjaciółko...robi CI się
blado...
Spogladasz na moje zwłoki i dotykasz
ran...
-PAMIĘTASZ JAK KIEDYŚ WESOŁO BYŁO NAM?
Przyszła pora i na Panią...Kręci głową i z
trudem powstrzymuje łzy...
Nie moze uwierzyć, że koniec jest tak
bardzo zły.
Ksiądz konczy swe kazanie, wychodzicie na
cmentarz.
Och, Ty jeszcze przy mnie klękasz?
Pobiegłam za wami, oni już składają trumnę
w dół...
Wszyscy krzyczą, płaczą. Wychyliłam się i
zauważyłam muł...
I.............już po wszystkim.
Zasypali...
DZieci moich rodziców ukołysali i
zabrali.
A ja muszę wracać do siebie, koniec
pogrzebu.CZas wracać...
drogę do nieba skracać...
A jednak smutno i przykro mi.
Po co wtedy to zrobiłam? Po co wtedy sie
zabiłam????
Teraz wiem, ze to był błąd...
Teraz chcę jak najszybciej uciec
stad........
Tak sie to wszytsko niedługo skończy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.