Moja dusza uwięziona...
W Twoich słowach odnalazłam cząstkę
siebie...
Tak już miało być do końca mego życia...
Jednak zniknął Anioł Stróż mój gdzieś tam w
Niebie...
Ciemna noc, a w uszach odgłos wilka
wycia...
Moja dusza uwięziona w naszym tańcu na
jeziorze...
Srebrna tafla pod nogami uciekała...
Zapytałeś "Czy być piękniej kiedyś
może...?"...
Wtedy jeszcze moj Kochany nie
wiedziałam...
Później były pocałunki tak namiętne...
Niczym płomień świecy wirowałam...
I spacery w tajemniczym nocy świetle...
Aż z radości prosto z serca łza
spływała...
Dni kolejne upływały tak jak chciałeś...
Otulona Twoim ciałem tak kochałam...
Chyba wtedy jeszcze Skarbie nie
wiedziałeś...
A namiętność wprost z Twej duszy
pocieszała...
Jednak nic co piękne nie trwa
wiecznie...
Nasza miłość przecież koniec mieć
musiała...
Więc przybyły do nas dziwne wiatry
lekkie...
A namiętność razem z nimi odleciała...
Wiele łez prze ból mój w sercu
wypłynęło...
Dziwnie jakoś serce zrosić próbowały...
Jednak straszne to uczucie nie
zniknęło...
Tak na darmo blade łezki się starały...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.