MOJA MIŁOŚĆ POLEGŁA W IRAKU...
To smutna historia... Ale niestety właśnie takie historie najczęściej pisze życie...
Patrzę w twe oczy, chcę ten moment
zatrzymać na wieki,
Dotykam twej twarzy, całuję powieki...
Milczę, bo słowa mogłyby zburzyć tę
chwilę...
Tylko spojrzeniem cię pytam, o czym dziś
śniłeś...
Twój głos dociera do mnie jak
najpiękniejsza muzyka...
Tak mi mija noc, wkrótce potem świta...
Teraz twoją twarz oświetla wesołe
Słońce...
I widzę te oczy, tak bardzo kochające...
I tonę w ekstazie jaką daje mi twoja
obecność...
Mogę tak trwać, trwać przy tobie
wieczność...
Zamykam ją w swym sercu i zatrzymuję ten
wrogi czas...
Już nie płynie tak jak chce, płynie by
czcić nas...
Wolno, byśmy zdążyli...
Bym zdążyła opisać tu każdą z tych
chwili...
Niestety, niestety... Czasem życie
wzywa...
Odciąga nas od marzeń, czasem tak
bywa...
I zło mnie nagle bezlitosnie
przygniata...
Bezradna wobec niego upadam...
I proszę o litość...
...Dostaję ból...
Dostaję prawdę...
...Boli znów...
To nie może być prawda, to jakiś żart marny
ludzi złych
Jednak w gazecie czytam, że w Iraku zmarłeś
właśnie ty...
Wyobraźcie sobie, co czują matki, żony, dzieci tych ludzi... Zastanówcie się nad tym, proszę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.