Moja nadzieja
Dopóki jest nadzieja Dopóty jest człowiek
Chociaż wszystko wokół temu przeczy
Choć czasem jestem smutny i stoję w
ukryciu
Jest wieczna, choć jedna na tym świecie
Rzecz, która trzyma mnie przy życiu
Chociaż wszyscy wokoło mi mówią
Że nic już nie da się poprawić
Jak drzazga w palcu tkwi w moich myślach
By lepsze jutro mi objawić
Choć nie raz padam tracąc siły
Potykam się o własne nogi
Ona pozwala mi się podnieść
Nie rezygnować z własnej drogi
Choć miłość gaśnie jak zapałka
A wiara w rozpacz się zamienia
Ona mi świeci jak iskierka
Pozwala żyć i mieć marzenia
Z nią rano budzę się szczęśliwy
Za dnia ktoś chce ją okaleczyć
Wieczorem poraniona zaśnie
Świtem znów ją próbuję leczyć
Ktoś powie, że się oszukuję
Ktoś, że NADZIEJA matką głupich
A dla mnie świeci jak Ta gwiazda
Wieczna latarnia nocy długich
Tak czasem trudno otworzyć rano oczy z nadzieją w sercu. Jednak jeżeli choćby się tli świeca nadziei to zawsze można od jej płomienia odpalić swiecę miłosci i wiary. Nie traćcie nadziei...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.