MOJA REFLEKSJA PO WIZYCIE W...
Niedawno odwiedziłem kolegę w szpitalu
psychiatrycznym. Spotkałem tam wielu ludzi
o dziwnie szklistych oczach, właściwie poza
tymi dziwnymi oczami nie różnili się od
innych ludzi, od każdego nas. No może
jeszcze spowolnione ruchy, nic więcej.
Była tam młoda, ładna dziewczyna, może
dwudziestoletnia, która przez długi czas
blokowała telefon innym chorym. Usiłowała
rozmawiać ze swoją matką. Nie dbała jednak,
by włożyć kartę do aparatu, nawet nie
usiłowała wybrać numer z którym chciała się
połączyć. Podnosiła słuchawkę i mówiła:
-Mamo ja już jestem zdrowa… Mamo
zabierz mnie stąd… Mamo jest mi
smutno i źle… I tak dalej.
Oczywiście, takie zachowanie nie mogło
ujść uwagi lekarzy i nie przyśpieszyło jej
powrotu do domu – do mamy.
Choroba nie pozwoliła jej zrozumieć, że
aby odbyła się rozmowa telefoniczna, muszą
zostać spełnione określone warunki
techniczne, inaczej nie ma połączenia, nie
ma kontaktu… Czy tak jest zawsze?
Pomyślałem o Bogu i o mas, ludziach. Aby z
Nim rozmawiać, przedstawić Mu nasze
problemy, smutki i radości, nie
potrzebujemy telefonu. Ale kontakt jest
możliwy, co więcej, On wzywa nas do siebie:
„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy
jesteście spracowani i obciążeni, a ja wam
dam ukojenie” (Mat 11,28). Jednak i
tu muszą być spełnione określone
warunki” „… kto bowiem
przystępuje do Boga, musi wierzyć, że On
istnieje i że nagradza tych, którzy Go
szukają”( Hbr11,6) – Aby z Nim
rozmawiać, trzeba posiadać żywą, aktywną
wiarę, która sięga niebios.
Wszyscy mamy przyjść do Niego, a jak
wszyscy, to i polscy piłkarze- nie tylko
ten o ciemnej skórze! Jeśli wszyscy, to i
ja, i każdy z nas. I ta dziewczyna ze
szpitala, a może ona przede wszystkim: ona
instynktownie czuje, że powinna porozmawiać
z kimś ważnym, kto jest jej bardzo bliski.
Ona przywołuję swoją mamę, a tak naprawdę
to jej jest potrzebny Ten, który
„leczył wszelką chorobę i wszelką
niemoc” (Mt4,23) ludu. Szkoda, że nie
wszyscy tym wiedzą, a ci którzy wiedzą o
tym słyszeli, nie zawsze w to wierzą, lub o
tym nie pamiętają.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.