Moja śmierć...
Na skraju przepaści
W czarnej sukni
Stoję ja...
Mój wróg przedemną
Mówi : "Skacz!"
Patrzę mu prosto
W oczy...
I uwierzyć nie mogę
Że tyle nienawiści
W nim...
Że tyle okrucieństwa
I pogardy...
Patrzę prosto w oczy
I uwierzyć nie mogę
Że to naprawde on..
Chłopak przezemnie
Kochany...
Kiedyś pocałunkami i
Słodkimi słowami
Mnie obdarzał...
Teraz gniew,zawiść
To od niego dostaję...
Moim wrogiem jest największym...
Na skraj przepaści
Mnie zaprowadził
Abym skończyła żywot swój
A on mógł się cieszyć
Z zwycięstwa...
Patrzę na niego
A z oczu mi płyną
Krwawe łzy..
Przepaść śmierci mnie
Wzywa...
Skacząc słyszę jego
Piekielny śmiech...
Trudno zrozumieć tak szybką zmianę człowieka...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.