Moja Utopia
Gdy czasem mam już dość
wszechobecnego zgiełku
uciekam myślami
do mojej Utopii
W tej krainie
gdzieś na skraju wszechświata
wiecznie panuje noc
Tysiące księżyców
lśni blado
krąży wokół mnie
rozjaśniając ciemność
tam wreszcie
czuję się sobą
wiem, że chciałbym
być tam już zawsze
i wtedy
w moim małym raju
widzę nagle wyciągniętą rękę
to codzienność! brutalna codzienność,
proza życia
zgłasza się po mnie!
próbuję uciec
schować się za licem
któregoś z księżyców
lecz ona jest nieugięta
chwyta mnie!
wciąga z powrotem do zwykłego świata
zdaję już sobie sprawę
że opór nie ma sensu
nie wygram
z przeciwnikiem
wspieranym przez armię
ścisłych umysłów
księżyce tracą swój blask
niebiańska kraina rozmywa się
mój prywatny świat
staje się coraz odleglejszy
Otwieram oczy
Jestem u siebie
a jednak czuję się obco
siedzę w swoim fotelu
i słyszę znajomy
lecz drażniący głos:
"Wyrzuć śmieci!"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.