Moja Walentynka
Każdego roku stale o tej porze
Przekonać świat mój cały muszę
Że zawiść to wstrętna skaza na honorze
I ja tego po prostu nie znoszę
Dlatego wolę zgłębić swe uczucia
W małżeńskie wczuwając się klimaty
Niż być uwikłanym w zdrady knucia
I cel więziennych kazamaty
Więc zrobić dziś pragnę rachunek
sumienia
Odpowiem na wszystkie zapytania
I wiedz że w moim życiu nic już się nie
zmieni
W temacie lubej do śmierci kochania
Gdzie znajdę w kosmosie oczy tak urocze
Co głębią przebiją wszystkie czarne
dziury
Lub usta ponętne i w słowach prorocze
Które powalić mogą jerychońskie mury
Te włosy cudownie pachnące tamtej nocy
Z namiętnym dotykiem ich kosmyków
I dłonie nieustannie dodające mocy
Gdy grzesznych myśli było wciąż bez liku
Wspomnienia barwne przytaczają losy
Urodę i zmysłowe wdzięki
Lecz te najważniejsze w życiu są odgłosy
Co miłość nam dają bez żadnej udręki
Komentarze (5)
Pięknie w sam raz na Walentynki, pozdrawiam
serdecznie.
Postarałeś się:)))
Wiersz sercem pisany,
widać peel zakochany:)
Prawdziwie z uczuciem
Pozdrawiam serdecznie :)
Chciałbym mieć Taką gdzieś na piedestale,
ale nie mam Owiga, więc się dzisiaj uwalę.
Pozdrawiam musisz być szczęśliwy, idę do barku, a co?