Moje jasne ja
Drewniana furtka schylona łukiem
pod kanonadą zmysłowej bieli
bzu stuletniego i sznury sukiem
stworzeń ginących w jasnej topieli.
Zdeptana dróżka z polnych kamieni,
a każdy kamień pewny swej mocy.
W sadzie śliwkowym igraszka cieni
i dumna jabłoń lśniąca owocem.
Wczorajszej złości butne pokrzywy,
czasem nostalgii motyle płowe,
sen dni dziecięcych wciąż jakże żywy
i cały ogród kwitnący słowem.
W klombie przy ganku pokorne dzwonki,
pachnące zioła mądrością siane,
dalekich planów nieśmiałe paki
i świeży powiew wschodzących marzeń.
A w domu ciepło naiwnych myśli,
błądzących uczuć azyle stałe.
W kuchni na stole kosz słodkich wiśni,
kanapki z rzodkwią, dzbanek z kakaem.
W dachówkach dziury zapchane wiarą,
w oknach firanki słońcem dziergane.
Ja w sukni w groszki, z warkoczy parą
- ot, taki życia jasny poranek.
Komentarze (3)
Bardzo mi się spodobal Twój wiersz hmmmmmm czytajac go
usmiecham się i wyczuwa się ze jestes marzycielka
;)...z usmiechem:)
Wiersz zgrabnie napisany, rytmiczny. Rymy sprawiają że
wiersz jest lekki i płynny w odbiorze. Dobry wiersz.
Pieknie napisany wiersz,to jest pierwszy wiersz,który
dzisiaj czytam:-)W czwartej strofie lekko gubisz
rym,ale całość bardzo mi się podoba.Gratuluję weny i
pozdrawiam z deszczowej Anglii;-)morfeusz00