Moje miasto
Nie urodziłam się w mieście miłości,
tu rządzą intrygi, panie z cygaretkami.
Chodź, pokażę Ci to miejsce ;
Dymią tu silniki samochodów,
dobrze wiesz, szpan to ich drugie imię..
Często tym z parteru, brakuje kilku
groszy.
Nie dokładam, bo nie biorą.
To w nich lubię, nie udają maczo bez
butów.
Akupunkturą są dla mnie głośne basy,
najeżone głowy kłują mnie nimi stale.
Nie marzę o tych piwach pod schodami,
chcę tylko umierać dla Ciebie po sto
razy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.