Moje miasto
Miasto, moje -
poranne szarością.
Niezmienne ubrania w niekolorach -
tęcza a rebours.
Z autobusowych zapachów
świeżość oddechów wczorajsza -
dobitna, jak dobicie przeciwnika
przed pojedynku wszczęciem.
Niehonorowo.
Gumożuciowo na chodnikach.
Pięknem perfum niepokalanie,
irytacja dziewiczo poczęta z
bezrozumu spojrzeń.
Nieszablonowo,
niczym bez szabli pola dawanie -
uśmiechy inaczej
wprawiają w ruch adrenalinę.
Wszechobecna kiszka ziemniaczana.
Komentarze (8)
och, właśnie dlatego po moim mieście poruszam się
rowerem ;-) chociaż jak widadać w autobusie mnogość
doznań ;-)
taaak. a jednak miasto bez ludzi nic nie znaczy, bez
wczorajszych oddechów nic nie ma dzisiaj do wąchania.
Nic nie ma sensu bez ludzi i ich zapachów :)
Gumożuciowo na chodnikach - no właśnie, celne
określenie.
Jak napisała dziewczyna arlekina - uniwersalny przekaz
ma ten wiersz.
Pozdrawiam
Rzeczywiście o brzydocie...
...miasto...miasteczko...opuszczone...zaniedbane...bez
perspektyw...z którego młodzi dawno wyjechali w
świat..z na talerzy królowa szynek...kiszka...tylko
nazwa jest nie znana...pozdrawiam serdecznie
W kazdym mieście jest coś pięknego i coś z tego
uniwersalnego wiersza powyżej....też.
A kochasz ty swoje miasto? Jest w nim coś pięknego?
opisane szczegółowo przez dopełniacze
twoje miasto jest naszym - raczej,
mieści się dowolnie na Polski obszarze
od Bugu do Odry, w każdym rozmiarze
także od Bałtyku do Tatr i Sudetów
opis pasuje; Boże! To kraj poetów!