Moje nocy pragnienia
Zanurzyć się pragnę w ciemną otchłań
nocy,
podążać za gwiazdą szukać tam pomocy,
umyłsem swym jasnym budzić horyzonty,
nie dać światłu zgasnąć stać się w moc
wierzący.
Ta noc jest jak matka otula mnie czule,
daje pewność siebie przezwycięża bóle,
i choć czasami przeraża swą czernią,
to kochać ją będę miłością mą wierną.
Myśli w mojej głowie niepokój rodzące,
przywołują dreszcze tak przeszywające,
budzi się w mym ciele duch mój
niespokojny,
pragnie zniszczyć dom ten w dobroć bardzo
chojny.
Spotykam na drodze nocny głos natury,
gdzieś tam ptak zaśpiewa wzlatując pod
chmury,
świersz swym głosem nadał nocy
tajemniczość,
posłyszałem w trawie kropli rosy
nicość.
Magiczne te wszystkie natury przymioty,
są dla wędrownika w księżycowej nocy,
niczym śpiew anioła zorzą w jego oczach,
co tak mnie umacnia na mych życia
stokach.
To co najpiękniejsze w porze świateł
martwych,
przejawia się w blasku złocistego globu,
co jak wieczny płomień jak duch ten
uparty,
przyświeca podróżnym co szukają domu.
Srebrzystość swą rzuca na cienie
pobladłe,
rysuje ich twarze na kamieniu szarym,
wszczepia w nich swe dusze i tak
podupadłe,
co pod krzyżem życia nie zginęły żadnym.
Niebo zaś rozsiane milionem światełek,
przypomina sercu o życia tęsknocie,
pomaga rozwiązać problemu supełek,
dając mądrość trwania w miłości i w
zgodzie.
Te właśnie światełka co tak pięknie
błyszczą,
są tym ludzkim losem mą drogą przebytą,
padają na ziemię wielkość moją niszczą,
nie dając nadziei na miłość przeżytą.
Przyjdzie kiedyś świt rozproszy
ciemności,
promieniem słońca na twarzy zawita,
powrócę do życia a pożegnam gości,
co się blasku boją w którym noc zabita.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.