Moje ukochane dzieci
Mroczna szuflada kołysze dzieci,
bardzo dba o to by nie płakały.
Ciasna kołyska, dzieci mam trzysta,
wszystkie kochane, godne pochwały.
Gdy jestem smutna to one płaczą,
gdy się raduję, cieszą się ze mną.
I rozkwitają kwiatem pachnącym,
na dnie umysłu nawet gdy ciemno.
Karmin ust pachnie wonią maciejki,
czeremcha szemrze swymi listkami.
A kolorowe dzwonków kielichy,
dzwonią radośnie swymi strofami.
Jestem troskliwą matką swych dzieci,
kocham je wszystkie, bo przecież moje.
Trujące chwasty zręcznie wyrywam,
cierniste osty, dzikie powoje.
I nie pozwolę żadnym intruzom,
zniszczyć mojego gniazda i dzieci.
Osłonię sobą przed gradobiciem,
poczekam - słońce jaśniej zaświeci.
Ciasna szuflada, niezbyt wygodna,
grasują mole co podgryzają.
Pokażę ludziom na całym świecie,
może te dzieci gdzieś pokochają.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.