Moje życie
Wśród głuchej ciszy
nieczułego bytu,
otchłani i łzach
tonie me ciało i spada w kamienną wodę,
która dotkliwie kaleczy...
Wstaje i znów uparcie dotrzeć chcę do
niewiadomego celu w bezdennych sferach
codzienności.
Mój krzyk o pomoc nie został wysłuchany.
Kamienna modlitwa - obrazą
Najwyższego...
Wciąż tkwię w niewiadomym położeniu,
niepewna o swój los a zewsząt tylko
krzyk,
zadnaj pomocy, wsparcia.
Co robic mam?
Jak połączyć ze sobą dwa przeciwległe
bieguny magnesu -
los i przeznaczenie?
Biernie tkwię w platonicznej codzienności
poszażałej od wspomnień.
Jak długo żyć jeszcze będę w utopijnych
szalach ezoterycznego losu?
Są w takie chwile, w których człwiek traci sens życia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.