z mojego okna
Na pierwszym planie topole piękne i
wysokie
Przez całe lato słucham jak szepczą do
mnie
Roztaczając dookoła nastrój odrobinę
baśniowy,
I nie chcę mieć nic do zrobienia, bo tuż
obok są marzenia.
Jeszcze wcześniej, bardziej na prawo, staw
nieduży
Przystanek dla dzikiego ptactwa w
podróży
I letnia rezydencja dla białego łabędzia
Który z całą gromadką wakacje tu spędza.
Nie spoglądam zbyt często w lewą stronę
Pełna anten wieża, szare garaże,
bloki-marne widoki.
Lecz pomiędzy tym obrazem nieciekawym
I wspomnianym już bajorkiem płytkawym
Nie bardzo wiem, jak się pospolicie
zowie
Taka połać ziemi dziko porośnięta
sitowiem.
Lubię zachłysnąć się przepięknymi
barwami
Gdy rozkwitną ogródki działkowe za
topolami
Upiększone od wschodu mirabelkami
żółtymi
Co flirtują z grabami vis-a-vis
rosnącymi.
I jeszcze dalej pola złociste, kłaniają się
w pas
Aż po niestrudzony, wiecznie zielony
las,
Nad całokształtem czuwa peleryna z
błękitu
Anielskie poduszki leniwie błądzą z
zachwytu.
Gdzieś znad stepów Azji wędruje tarcza
ognista
By w Normandii jej czerwień znalazła
przystań,
I gdy wreszcie zmrok ukryje subtelny świat
barw
W powietrzu zabrzmi koncert na tysiąc
żab.
Komentarze (1)
zachwyt nad pięknem często pomijanym...wystarczy
między szarością uchwycić barwy codzienności-piękny
widok ze zwyczajnego okna może być tylko niezwykłymi
oczami widziany