W mojej herezji...
To wszystko brzmi, jak moja dusza, która woła o pomoc, gdyż nie może się uwolnić. Dziwna jestem...Staje się bardziej dziwaczna odkąd spojrzałam na świat z innej perspektywy, zarazem lepszej i gorszej... Już nie widzę szarości, ona miała tak wiele odcieni, widze teraz plamy, kolorowe, różnorodne...Nie ma jednolitych myśli...Ich jest setki...
W mojej herezji
kobietę widzę
Stoi bez głowy, bez palców
i szyję ma
pościnaną na kawałeczki
Jej nogi są jak
dwa słupy drewniane,
mocne, sztywne
Jej dłonie połączone są
metalowym krągiem
co nieruchome, jak
posą stoją do góry
wyciągnięte do Boga...
Moja wiara nie jest tak naprawdę ukształcona i odpowiednio zapielęgnowana. Wierzę w POTĘGĘ, a jej jest mnówstwo...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.