Moksgm’ol 3 /proza/
- „Zaraz zaraz chwileczkę jak to odejdzie?
Jaki zew krwi? Jaki człowiek-niedźwiedź? To
jest dwudziesty pierwszy wiek nie jakieś
zafajdane magią średniowiecze. Poza tym
nigdzie jej nie puszczę. Kropka.”
-„ Leeno po twojej kropce powstanie zdanie
ale inne niż byś chciała- powiedział Al ze
spokojem i pewnością siebie, po czym cicho
zamknął drzwi.”
Obok książek pozostawił wysuszony tytoń.
Do starszyzny nie wypadało iść bez
upominku, wepchnęła go do kieszeni. Książki
nie na wiele się przydadzą. Spisane przez
antropologów i misjonarzy generacje temu,
wycinkowo i naukowo traktowały temat
wierzeń, kultury i zwyczajów Indian. Al
chciał je „przetrawić”, poprawić i nadać
całości głębię. Mawiał -„ Nasi ludzie
przestali trzymać się tradycji, tak wielu
oddaliło się od Stworzyciela.
Pijaństwo,narkotyki i bójki. Zbyt wiele
samobójstw, wypadków, chorób. Istne żniwa
przedwczesnych śmierci. Zaniedbane dzieci
zostawione same sobie, głodne. Czas z tym
skończyć. Nasi ludzie tak jak rzeka muszą
znaleźć swoje koryto. Tylko rzeka wie
którędy chce płynąc ... i wtedy woda
zacznie być orzeźwiającą, chłodzącą
rozkoszą a nie słoną łzą; ogień zacznie być
ogniem rozpali nasze serce na nowo a nie
tylko parzyć będzie w bólu; ziemia zacznie
być ziemią i poniesie nas lekko jak naszych
przodków ; wiatr nas porwie i będziemy
szybować w cieniu skrzydeł orłów a
niedźwiedzie i orki będą z nami śpiewać
pieśni i tańczyć w kole
Ludzie-niedźwiedzie, ludzie-łososie,
ludzie-orki, ludzie-wilki, ludzie-orły
powrócą by być naszymi braćmi tak jak
bywało przez wieki. Duch każdego kamienia,
drzewa, rzek, źdźbła trawy będzie mógł z
nami rozmawiać.”
Leena wiedziała, że musi się oczyścić,
poprosić przodków by prowadzili jej kroki.
Podpaliła zwinięty rulon szałwii który
umieściła na perłowej powierzchni muszli.
Wzięła w rękę pióra orła, szybkie rwane
ruchy wachlujące powietrze w zmorzyły żar.
Złożyła dwie dłonie, zaczerpnęła dym niczym
wodę, podniosła ręce do twarzy i
rozprowadziła.
Do jej oczu by mogła widzieć jaśniej
Do jej uszu aby słuchać z uwagą
Do jej ust aby mogła mówić prawdę
Obmyła ręce, nogi, przód i tył ciała
Na cztery świata strony
Podziękowała Stworzycielowi za ziemię,
wodę, ogień, niebo, wiatr, całą zwierzynę
i roślinność. I za tych którzy postanowili
odnaleźć zapomniane drogi. Prosiła o
wskazówki.
Kręciło jej się w głowie, nie za bardzo
wiedziała gdzie idzie. Znała przecież tą
dolinę w sposób jaki żaden przewodnik nigdy
nie opisze. Znała strome zbocza urwisk,
ukryte jaskinie, pośpieszny szept
strumyków, spokojne rozlewiska z ptactwem i
tarłowiska ulikanowe w delcie rzeki. Znała
połoniny; ich śpieszny rozkwit i zrudziały
koniec na chwilę przed szarością nagich
pozbawionych śniegu szczytów. Znała gniazda
orłów na wysokich cedrach i olbrzymie
kolcosiły straszliwe tak bardzo pomocne w
zatarciu ludzkiej woni. Wiedziała jaka
ścieżyna zaprowadzi do malinowych połaci,
które należały do jej rodziny od
pokoleń.
I tam właśnie jakimś cudem się znalazła.To
tu będąc małą dziewczynką widziała swoją
babcię, drobniutką przyciśniętą do ziemi
kobietkę bez leku przemawiającą do
niedźwiedzia w języku nisga’a. Niedźwiedź
ukorzył głowę jakby w pokłonie,odwrócił się
i odszedł w głąb lasu. To wspomnienie było
niejasne, zatarte jakkolwiek wypływało z
pamięci natarczywie i agresywnie. I tam
Leena je ujrzała, trzy młode niedźwiadki z
matką. Chłonęła ich obraz koncentrując
swoją uwagę na najmniejszym.”Moksgm’ol”-
szepnęła. Nie rozumiejąc samej siebie
wyszła na przeciw „Witajcie, nadano mi imię
Zorza Srebrnych Szczytów, potocznie zwą
mnie Leeną”.
Komentarze (8)
Za Margarett "Brawo za całość"
Pozdrawiam :)
Zaiste, trzeba posiadać coś tajemniczego, aby nie
zostać zaatakowanym przez niedźwiedzicę. Czyta się
jednym tchem. :)
Pozdrawiam.
Regiel - akcja toczy się u wybrzeży Pacyfiku gdzie
niedźwiedzi i orek nie brakuje. Dziękuję za uwagę,
powinnam to gdzieś w tekście zaznaczyć.
Brawa za całość!
Pozdrawiam serdecznie :)
J London i J.O. Curwood byli moimi ulubionymi autorami
w latach wczesnej młodości, stąd czytam Twoją opowieść
z zainteresowaniem i wnikliwie. Pomijając drobne uwagi
Marii, zastanawiają mnie orki w krainie niedźwiedzi,
bo przecież białe niedźwiedzie nie żyły pośród Indian
i orki również. Być może źle odebrałem treść, ale w
powieści czy opowieści autor powinien trzymać się
faktów.
Udanego dnia.
Ciekawie, bardzo ciekawie przedstawione :) Pozdrawiam
serdecznie +++
"Al chciał je „przetrawić”, poprawić i nadąć" =
wydaje mnie się, że ostatni wyraz ma być bez ogonka,
bo nie o nadęcie chodzi w sensie tego zdania, tylko o
to, czy się nada do czegoś.
Druga uwaga, to - rzejrzyj wsystkie przecinki i
kropki, niektóre są niepotrzebnie odsunięte o 1
spację, a to błąd, tak się nie pisze.
I ostatnie co zauważyłam, to =
"I tam się właśnie jakimś cudem się znalazła."
tu jest o jedno 'się' za dużo, wyrzuciłabym to
pierwsze.
Zakładam, że to wszystko weźmiesz pod uwagę. Ocena za
treść, bo b.ważna.
Wierzenia Indian, ich duchowość, spójność z ziemią
matką zawsze mnie pociągały. W pięknej formie oddałaś
ten zanikający świat.