Moment uniesienia
I znów widzimy się
i jak codzień
mówimy sobie cześć.
Nasze dusze płoną,
pragną siebie wzajemnie.
Lecz zbyt dużo jest świadków.
To miłość, która tli się potajemnie.
Tli się cichutko
w ciemnym kącie zapomnienia.
Te gorące westchnienia,
przecież wiem, że odżyją...
Nie! Przecierz to nie miłość!
To tylko moment uniesienia,
który umrze na wieki,
gdy ty znajdziesz sobie inną...
Dziś, gdy wspominam to,
gubię się w swych myślach,
przelewam je na papier,
marną chwilą natchnienia...
Jemu, choć i tak nie jest tego wart...:*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.