Monika - historia rodziny...
To taki mały mój eksperymencik. Kilka lat temu napisałem ten poemat do szuflady a teraz postanowiłem wam go pokazać. Nie jest to poezja wysokich lotów, ale wydaje mi się że coś w tym jest.Ciekawy jestem waszych reakcji. Życzę miłej lektury. Pozdrawiam
Cała historia małżeństwa tego,
Zaczęła się dziać, kiedy dnia pewnego
Chłopak, co Marek było mu na imię
Zakochał się w barze w ładnej
dziewczynie.
Ona – Monika, jeszcze panienka,
Niezbyt wysoka, kusa sukienka.
Była kelnerką w tamtejszym barze.
Wszyscy szaleli za nią kucharze.
Nawet szefowi się spodobała
Za co podwyżkę szybko dostała.
Niebieskie oczy, długie blond włosy,
A tak się z tym barem splotły jej losy,
Gdy z domu uciekła od swych rodziców
Bardzo zamożnych państwa Maliców.
Ojciec biznesmen, matka księgowa,
Rodzina znana z miasta Krakowa.
Stwierdzili wspólnie – złe czasy
nastały
Nasze zarobki znacznie zmalały,
Córka ciągle nie ma chłopaka,
Wydajmy ją za mąż za syna Nowaka.
On był przystojny i wykształcony
I nie miał akurat przy sobie żony.
(Na imię mu Robert, miał lat trzydzieści
I całkiem sporo względów niewieścich).
Rodzice nie chcieli słuchać odmowy.
Mówili przecież że chłopak takowy
Przyszłość zapewni całej rodzinie,
Bo z jubilerskiej sztuki on słynie.
Myśli Monika: Chłopak majętny,
Niezbyt przystojny, charakter ma
wstrętny,
Bo też wieść niesie w tych okolicach
Jakoby kochał się w każdych spódnicach.
Na co te wszystkie majątki, miliony,
Skoro ten chłopak jest pomylony?
cz. II już jutro:)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.