Monika - historia rodziny...
Dzisiaj następny fragmencik, ale mam nadzieję na komentarze.
Tymczasem brat, co Marcin się zowie
Poszedł za siostrą by pocieszyć w
słowie.
Jako że pierwszym był Malickich synem
Bardzo podobnym odznaczył się czynem.
Gdy dnia pewnego jako dziedzic młody
Na piłki nożnej jechał zawody.
Ojciec mu kazał skończyć z
„głupstwami”
Argumentując to swymi słowami:
Że części majątku on nie dostanie,
Że jego noga tu nie postanie,
Jeśli za żonę nie weźmie dziewczyny
Córki prawnika z tutejszej gminy.
Jak kazał ojciec, tak i syn sprawił,
Pół roku później wesele wyprawił.
Lecz nie był szczęśliwy ze swojej żony
Wciąż chodził smutny i przygnębiony,
Bo związek oparty był na pieniądzach
Szarych, wyblakłych ojcowskich żądzach.
Do siostry podszedł, do siebie
przytulił,
Głęboko nad losem jej się rozczulił.
Rzekł w końcu do niej nieco wzburzony:
-Uciekaj z domu w Warszawy strony,
Tam koleżanka Twa ma mieszkanie,
Nie będziesz przecież ciężarem dla niej,
A wręcz przeciwnie – raźniej wam
będzie.
-I żadnych zaręczyn jutro nie będzie?
-Nie martw się ojcem, nie jego wina
że tak postępuje. Cała rodzina
Ostatnimi czasy powoli biednieje,
Aż z tego powodu ojciec siwieje
I sposobów się łapie na wszystkie strony
Dlatego ciągle chodzi wzburzony.
-Wiem że dobrym jest człowiekiem,
ale nieznośny staje się z wiekiem.
-Nie chcę byś jak ja cierpiała!
Ona w oczy mu spojrzała
Widząc w nich straszliwe męki.
-Kocham Cię braciszku – dzięki.
-Za co? – spytał z uśmiechem.
-Za to, że bronisz mnie przed światem,
Za to że jesteś moim bratem.
To mówiąc go uściskała
I po chwili pożegnała
Nadeszła noc tak niespodziewanie,
Ciemnością swoją kryjąc mieszkanie.
Jakby magik, czy czarodziej,
Albo nawet jakiś złodziej,
Co płaszczem swoim biel zakrywa
Rankiem niby sen odpływa.
Monika zasnęła, choć jej się nie
chciało,
Wiele spraw głowę jej zaprzątało.
Leżała sobie ze swymi myślami
Ze swego życia dużymi zmianami.
c.d.n...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.