Monolog z Jezusem
Powiedź mi Jezu czym zasłużyłam sobie na
Twoją miłość?
Dlaczego chcesz dla mnie umierać?
Dlaczego pozwoliłeś by Twoje nieskarzone,
pochodzące od Boga ciało zostało
sprfanowane?
By na nie pluto, poniewierano...
Kto pozwoliłby zeby w jego nadgarstek wbić
gwóźdź?
Przecież zwykłe ukłucie igłą boli...
Ogladam dalsze kresy Twojej drogi-
Jezu jak Ty cierpisz...
Prosze powiedź choć słowo...
Niech oni przestaną-
Te ironiczne wyzwiska, śmiech.
Patrzę na Ciebie i płacze-
Zakrwawione, zdarte kolana.
Jeszcze niedawno czyste szaty.
Idziesz bez butów,
kamienie wbijaja Ci się w stopy...
chce Ci się pić...
Gdzie jest Piotr, który miał iść z Tobą
nawet na śmierć?
Wyparł się Ciebie...-
Czy ja postąpiłabym inaczej?
Wstyd się przyznać, ale nie,
jestem marnym tchórzliwym człowiekiem...
Gdzie jest ten ślepiec i tredowaty,
których uzdrowiłes?...
Tam gdzie Piotr...
Idziesz samotny...
Jezu zapłaciłeś za mnie swoim ciałem...
Jestem wdzięczna,
ale czesto o tym zapominam.
Ty patrzysz na moje życie i nadal
cierpisz-
to nigdy nie ustanie-
ja nigdy nie przestane-
nie umiem tego docenić.
Moje grzechy sa kolejnymi drzazgami, ktore
wbijam w Twoje serce.
Komentarze (1)
bardzo ładnie podkreślasz swą miłość do Jezusa
jesteś WIELKIEJ WIARY
i za to daję Ci mój głos