Morderca
Tak daleko sięgam ręką
Zapomniany deszcz kropi o rynnę
Upstrzone niebo w gwiazdy chyli ku mnie swą
dłoń
Chcąc ochronić
Oczy me niebieskie w dal sięgają
Zbroczone krwią
Czarne nici otchłani oplatają mnie
Ostatni dech w piersiach
Pragnę wybawienia
Lecz piekło pożera mnie
Dławiąc ostatnie łzy
Brzemię mordercy zbiera swe żniwa
Przez jego należytą władczynię
Czarna szata powiewa na lichym wietrze
A ona , zbiera żniwa
Przechadzając się wśród więdnących róż
Płatki ich karminowe opadają
Zdeptane i upokorzone
Moja dusza ledwo dycha , poraniona
Wrota niebios zamykają się przede mną
Upadam
Echo głosu toczy się po ciemnej twierdzy
Nieusłyszane
Głód bestii świszczy w uszach
Spragnionej krwi zdradzieckiej
Los morderczyni został przesądzony
Białe kły lśnią w nieprzebytym mroku
Komentarze (2)
Świszczy*
Dość ciekawe metafory. A wers " głód bestii świadczy
w uszach" po prostu mnie urzekł. Pozdrawiam.