Morderca czystych serc
Łykam powietrze zatrute kłamstwem
wysuniętego z paszczy ludzkiego potwora.
Nieznającego umiaru wykorzystania
miękkiego serca kojącego marzenia.
Wrażliwa duszyczko nie błądź po
błędnych drogach usłyszanych słów.
To tylko kolejne złudzenie, że tym
razem myśli i uczucia są prawdziwe.
Znowu tylko poiłeś moje upragnione usta,
na chwilę zatrzymując mnie w świecie
usłanym różami, pachnącymi szczęściem
rozkwitłym w kolorowych kwiatach marzeń.
Swoim zarozumiałym myśleniem ukradłeś z
moich oczu miłość, którą dażyłam Ciebie.
Złodzieju oddaj mój uśmiech tęczowego
blasku na zapłakaną, różaną twarz.
Niech zabłyśnie iskra szczęścia,
budzącego ze snu dzieciem nadziei.
Tak niewinnym, bezbronnym złotem
piękna, napełnij moje puste wnętrze.
Oddaj dopóki nie konam smutkiem
obdarowanym przez Ciebie łzami.
Złodzieju i morderco czystych serc,
nie chcę Cię widzieć nigdy więcej.
Ni słyszeć Twych złych słów,
które jak cierń oplatają serce.
Konam wraz z miłością rozkwitłą
Twoim pocałunkiem na ustach.
Wydzieram krople każdego wspomnienia
i niszczę każdą myśl o Tobie.
Oddalam od siebie życie pełne
marzeń wspólnych chwil z Tobą.
Pożegnałam Ciebie i nas już na zawsze.
Idę drogą tylko mojego życia,
niedzielonego z nikim, omijając
każdy znak stawiany przez Twoje dłonie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.