Mordercy
Szary jak bruk uliczny,
Upadając rozbiłeś głowę o chodnik.
Wylała się krew – gęsta krew przelana
za kłamstwa słane równie gęsto.
Nazwałbyś mnie najchętniej mordercą.
Nie!
To nie ja tu zabijam.
Sam upadasz, sam sobie winny bądź w tych
chwilach i nie proś o szybkie
zakończenie.
Nie będzie szybko!
Chcesz pomagać tylko sobie.
Wieczny egoista!
Toczysz się z dnia na dzień.
Wciąż w tym samym syfie, wciąż w smrodzie
zgnilizny rozkładającej się przyjaźni.
Jesteś tak żałosny, tak śmieszy mnie twoja
nieporadność.
Upadnij raz jeszcze!
Raz jeszcze głową uderz o chodnik.
Pomogę ci szybkim kopnięciem w twarz.
Pomogę ci zrozumieć własne błędy.
Jeszcze będziesz mi dziękować.
Więc mordujesz ty czy morduję ja?
Chyba obaj.
Zdegenerowani do cna mordercy.
Jakub Wiktor Lewandowski 02.09.2007
Słupno
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.