Morska opowieść
Żona , która czeka na to by znowu to
zrobił...
By przypłynął i krzyknął ze statku...
Pierw do swej załogi:
-Zakotwiczyć to bydle,
kończymy podróż w nieznane...
Potem zejśc na ląd...
I jej powiedzieć:
-Kochanie,czekałem...
By ujrzeć znów ten błekit twych oczu...
Ust poczuć smak...
Wróciłem do Ciebie,do portu...
Portu mego życia,miłości ma...
Ona pragnie odpowiedzieć,to co zawsze
mówiła:
-Mój kochany marynarzu...
Czekałam Ja i Twoja rodzina...
Na Twój powrót,na twe morskie
opowieści...
I abyś w nocy kończył je bez słów,bez
treści...
Lecz morze wyręczyło słowa...
Pochłoneło jego...
Została wdowa...
Lecz ona przychodzi i wierzy z sił
całych...
Że on tam jest...
Wśród rozbitków ocalałych...
Komentarze (3)
Hmm ..miłość nie umiera ...i nadzieja.. ciągle
czeka...pięknie napisany wiersz
Cudny wiersz... wzrusza... łezka mi się zakręciła...
pozdrawiam Cię...
smutny wiersz ale taki los marynarzy i nie tylko a
wiara kobiet zawsze wtedy duża Dobry wiersz