Morze
Płynę po morzu wzburzonym
wicher dmie w żagle,
popycha mnie w dal.
W oddali lądy zostały.
Czy kiedyś powrócę tam?
Za horyzontem znikły latarnie,
moja łupinka ginie we mgle.
Przede mną wyspy nieznane,
kiedyś stanę na nich,
może już dziś?
Chmury płyną ciężkie i szare
zaraz pewnie lunie z nich deszcz.
Wytrzyma sztorm moja łajba
czy zatonie
w odmętach wód?
Wokół tyle wody słonej,
a mnie tak bardzo chce się pić.
Wędkę zarzucam lecz na próżno.
Pomyślę co zrobić jutro,
ale czy warto?
Komentarze (8)
Pięknie, a na morzu Wzbudzony trzeba być ostrożnym
Ladne obrazy poplynely mnie, pod powiekami, czytajac
Twoj wiersz.:)
Dobra zeglarska rada, w sztorm, siedziec w domu, pisac
wiersze.:)
Pozdrawiam cieplo.:)
Dzięki za komentarze. :)
Ciekawie przedstawione pytania "egzystencjalne" ale na
pewno warto:)
no właśnie
tyle wody wokół i pod nami ,
a napić się nie można
Obrazowa ta przeprawa przez życie.
Ponieważ słyszą kilka rymów, myślę że wiersz
należałoby zaliczyć do nieregularnych. Zastanawiam
się, czy nie warto pozbyć sie tego bliskiego
"w dal" - "w oddali" pisząc np
"Gdzieś z tyłu lądy zostały", albo inaczej? Ale
autorka najlepie wie, jak ma wyglądać jej wiersz.
Miłego dnia.
Na oceanie niepewności...
człowiek jest jak ta łajba na wzburzonym morzu życia.
Ciekawy wiersz.