morze mroków
Pewnej nocy pełnej atramentu
kapitan statku nie mógł pojąć zamętu
jaki siała niszczycielska siła,
która z morza wroga stworzyła.
Maszt drżał ,wanty targała wichura
lśniły żagle lugrowe, w nich niejedna
dziura.
Posępna mina majtka, bandera opuszczona,
znak że, w kajucie sternik kona.
Bosman, klnąc na załogę, świstając batem
haustem butelkę rumu wypił tracąc kontakt
ze światem.
Huragan szalał, niebo rozrywały pioruny,
tworząc w ciemnościach świateł łuny.
Tymczasem pod pokładem w ciemnej
ładowni,
siedzieli kochankowie morskiej toni mało
rozmowni.
Odorem miłości skazili zaduch tego
pomieszczenia,
echo wśród mroku niosło jęki rozkosznego
uniesienia.
Ich ciała jak węże po surowych deskach się
wiją,
tylko oni nie wiedzą że, za chwile do Mare
Tenebrarum dobiją.
Komentarze (4)
Przede wszystkim - tytuł..On zaprasza czytelnika -
dopełniaczowy razi.."Niejedna" razem.."majtkowa mina"
lub zmiana szyku ma mina majtka..Początek barwny,
opisowy..za to końcówka zaniża poziom..brzmi jak
powtórka z Titanica..Tyle mnie.. M.
witaj, ciekawa treść, nastrój, emocje.
. jak na początki nieźle, będzie lepiej. pozdrawiam.
Niepotrzebny przecinek po "jęki".
stworzyłaś ciekawy obraz, trochę groteskowy ale
ciekawy