MORZE NOCĄ
Niebo lazurem rozlane nade mną słońce już
żegna się,
z wolna gasi promienie, nadchodzi ciemność.
Księżyc rozświetlił nadchodzące chwile
miliardem gwiazd cudnych jak motyle,
a cichy śpiew morza zbudził namiętność
skrzydeł .
W odbiciu lustra na piasku maluje Twe usta
i uczuciem tak czystym jak woda przejrzysta
pocałunek składa świetlista gwiazda.
Na brzegu muszelka szuka dłoni dotyku twarz
ku niebu unosi i prosi po cichu... dotknij
mnie w pieszczocie źródła otocz swą
męskością życia
zabierz na wodę głęboką ,tak marzę o tym
skrycie,
kochaj mocno , kochaj bez tchu by wiatr nie
rozdzielił nas,
proszę nie pozwól by zimny jego powiew
uczucie nasze
zagubił w przestworzach.
Płyń po mnie jak okręt po oceanie, płyń po
mnie i stwórz żądzy fale,
a gdy dopłyniesz chwyć mnie wówczas w
ramiona
i doprowadź do szaleństwa świtu bym zmarła
w bólu przyjemności.
Czy już nadpływasz miłości upragniona?
O tak, znalazłam się w Twych ramionach
i czuję, że w szaleństwie chwili zaraz
skonam.
Świt zerwał zasłonę ciemności, nagość
odkryła nasze spojrzenia i w miarowych
ruchach dokonała się zbrodnia grzechu
by w białej fali zachwytu powstało życie
.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.