Motyl !
Motyl !
Drogo –
szlaku górski
i ty szemrzący potoku ,
który niejednokrotnie
rwałeś swe wartkie wody ,
tocząc kamienie , konary !
Dziś , jesteś jakiś smutny
płynąc tak leniwie ,
jak by ci duszy brakowało ,
która z żalu i smutku
hen gdzieś uleciała
w te przestrzenie górskie .
Tu , u twego brzegu
nie raz siadywał ,
skromny człowiek , turysta ,
wsłuchując się w twój szum
mówiąc do ciebie
tworząc na twej kanwie
wiersze , kazania i modlitwy .
Teraz pusty ten pień !
Barwny motyl czy ptak ,
czasem usiądzie na nim
jak Ty kiedyś ,
spojrzy na strumień
i westchnie ,
ulatując w górską dal ...
Dziś , słowa i karty zapisane
na pożółkłym papierze
i czasem tylko
to górskie zawołanie .
Karolu - Ojcze Święty ,
Twe góry płaczą :
potoki marnieją , drzewa usychają
i halny już słabo duje !
Gdzie jesteś Karolu , gdzie jesteś
zawołało echo ?
Po chwili odbite od grani ,
ponownie zapytało , gdzie jesteś ?
( On już jest w Domu Swego Ojca )
Józef
Komar
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.