Motyl
Drgającym kokonem spowita,
niepewna ni dnia, ni godziny,
choć czuję, że wolność zawita,
obawiam się dobrej nowiny.
Minuty mijają szalone,
czas skraca już dystans do chwili,
gdy słowa na wpół wyzwolone
dotknęły już czułków motyli.
Wtem jeden za drugim rozkwita,
otwiera zmarszczone barw zwoje,
to prawda z radością odkryta
unosi się i mknie przez pokoje.
Lecz krótki jest żywot motyla,
co skrzydła rozpostarł bajkowe...
Choć pięknie odtańczył kadryla,
już barwy ma całkiem matowe.
Na nic nazajutrz wspomnienia,
gdyż niczym go wskrzesić nie można!
Zostaje ten akt zapylenia,
i wiara z nadzieją, pobożna.
Bo może w następnym wcieleniu,
wylęgnie się z larwy cudownie
i dążąc ku wyzwoleniu,
nadzieję zostawi ponownie.
...obiecany
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.