Motyl
Jak ćma do światła lgnę co wieczór
Żeby się znaleźć w kręgu marzeń
Płonę wciąż płonę jak pochodnia
Swoim szalonym pożądaniem
Szukam Cię szukam w środku nocy
Nie mogąc dotknąć Twego ciała
Coraz częściej powątpiewam
Czy będę kiedyś Ciebie miała
A starczy moment! moment? chwila...
Wypłoszonego wziąść motyla
I go przytulić do swej twarzy
Niech raz się znajdzie w kręgu marzeń
Lecz Ty mnie bierzesz ręką szorstką
Witasz słowami,które bolą
Wzrokiem bezbronne ranisz serce
Motyl ucieka motyl kona
Nic nie zostało w moim wnętrzu
Prócz rozczarowań z niespełnienia
Łez,które z gorzkich płyną oczu
pustego miejsca po marzeniach
Komentarze (2)
wiersz przypadł mi do gustu...te powtórzenia potęgują
wymowę, chociaż nie do końca jestem przekonana czy
potraktować go jako rymowany...treść przemawia
Bol, cierpienie, lzy, rozterka, towarzysza nam w
takiej sytuacji najczesciej,
Ale dobrze, ze jest nadzieja, bo nie ma tego zlego, co
by na dobre nie wyszlo. Pozdrawiam,